POLECAMY: Między nami sąsiadami

Materiały informacyjno-edukacyjne zgromadzone w portalu informacyjnym pt. Między nami sąsiadamiw latach 2013-2015. 

Europejski Funduszuna rzecz Integracji Obywateli Państw Trzecich i budżet państwa 

POLECAMY: Imigranci/ sąsiedzi / my

MATERIAŁY EDUKACYJNE POŚWIECONE CUDZOZIEMCOM

Internetowa Telewizja Edukacyjna, realizowana w ramach projektu pt. "Moda na wielokulturowość".

Europejski Fundusz na rzecz Integracji Obywateli Państw Trzecich i budżet państwa.  

 

Strona główna

Warsztaty przez płot

projekty » Uchodźca - mój sąsiad » Warsztaty przez płot

Ośrodek dla Cudzoziemców w Lininie położony jest w lesie. Otoczony jest betonowym murem, za którym znajduje się niewielkie polskie osiedle. Obie społeczności, zarówno polska, jak i czeczeńska nie wykazują chęci nawiązania jakichkolwiek relacji ze sobą. Na terenie polskiego osiedla dochodziło do konfliktów i bójek z Czeczenami, mieszkańcy dążyli nawet do tego, by zabronić Czeczenom wstępu do osiedlowego sklepu (jedynego w okolicy).

 

Ideą podjętych przez nas działań, było zbliżenie do siebie obu społeczności, umożliwienie poznania obcej kultury, pomoc w zrozumieniu i wzajemnej akceptacji, poprzez działania skierowane do najmłodszych. Trudności pojawiły się już na samym początku, gdy okazało się, że strona polska nie jest zainteresowana podejmowaniem jakichkolwiek prób integracji z mieszkańcami ośrodka, a warsztaty artystyczne nikomu nie są potrzebne. Pani z rady osiedla współpracująca z nami, przez trzy tygodnie namawiała sąsiadów, aby wyrazili zgodę na uczestnictwo swoich dzieci w warsztatach. Wreszcie udało nam się zebrać niewielką grupę polskich dzieci (wśród cudzoziemców zainteresowanie warsztatami było ogromne) i zajęcia się rozpoczęły.

 

Podczas pierwszych zajęć przeprowadziliśmy serię ćwiczeń integracyjnych na świeżym powietrzu, odbył się też mecz piłki nożnej. Mieszkańcy polskiego osiedla, zarówno dzieci, jak i dorośli obrażali zarówno czeczeńskie dzieci, jak i nas, osoby prowadzące, używając wszelkich możliwych epitetów i w niewybredny sposób sugerując, abyśmy więcej na ich osiedlu się nie pojawiali. Z obawy o bezpieczeństwo dzieci, następne zajęcia się nie odbyły. Zastanawialiśmy się, jakie kroki należy dalej podjąć. Postanowiliśmy zwiększyć liczbę opiekunów (obecnie współpracuje z nami dwoje wolontariuszy: Lyudmila Naidenova i Beso Lacabidze), a dzieci czeczeńskie dowozić z ośrodka samochodem i natychmiast prowadzić do sali, którą użyczono nam na nasze zajęcia, tak, aby jak najmniej rzucały się w oczy mieszkańcom osiedla. Od tej pory jest zdecydowanie spokojniej. Powoli wzrasta również zainteresowanie naszymi zajęciami – z początkowej trójki polskich dzieci, zmuszonych do uczestnictwa w zajęciach przez rodziców, obecnie na zajęciach pojawia się już siedmioro dzieci, które z przyjemnością uczestniczą w zajęciach.

 

Dla dzieci czeczeńskich nasze zajęcia są szansą wyrwania się z ośrodka, namiastką normalnego życia, w którym każde normalne dziecko ma sąsiadów, których można odwiedzić i miło spędzać z nimi czas. Dowiedzieliśmy się od mieszkańców, że dzień po naszych zajęciach, czeczeńscy chłopcy przyszli na polskie osiedle proponując polskim kolegom rozgrywki piłkarskie, na co ci z chęcią przystali i odbył się polsko-czeczeński mecz. Po pierwszych zajęciach, które dla nas były koszmarem, zadzwoniła do nas jedna z czeczeńskich mam z podziękowaniami. Powiedziała, że jej dziecko nigdy nie było w tak pięknym miejscu (siedziba rady osiedla – maleńkie pomieszczenie w osiedlowej piwnicy), że Polacy są tacy mili, i że dziecko pierwszy raz w życiu widziało domofon).

 

Dzieci polskie powoli zaczęły oswajać się z ‘’obcymi’’. Poznały przyczyny, dla których Czeczenii znaleźli się w Polsce, i dlaczego zostali ich sąsiadami. Zrozumieli, że życie w Ośrodku dla Cudzoziemców nie jest spełnieniem marzeń (wśród polskiej społeczności istnieje przekonanie, że cudzoziemcy opływają w dobrobycie, otrzymują, co najmniej 4 tysiące zł miesięcznie, markową odzież, i generalnie żyją w komfortowych warunkach, a wszystko to, oczywiście za nasze polskie pieniądze). Polskie dzieci zaczęły również doceniać ogromną pracę czeczeńskich dzieci mówiących płynnie po polsku. Dowiedzieli się, że Czeczeni to jednak nie ‘’ruskie’’, że mają swój język, i swoją kulturę, że pochodzą z Kaukazu, gdzie jest wiele republik, i odróżniają już język gruziński od czeczeńskiego, a czeczeński od rosyjskiego. Ponadto, udało nam się pokazać polskim dzieciom, że wartość ma nie tylko to, co można kupić, ale również to, a może przede wszystkim to, co samemu się zrobi. Na początku polscy chłopcy odmawiali współpracy mówiąc: ‘‘ po co tracić trzy godziny na szycie etui z filcu, jeśli można je kupić za 5 zł, a przez te trzy godziny grać na komputerze?’’. Jedna z polskich mam powiedziała nam później, że ten chłopiec, który krzyczał najgłośniej, chodził z uszytym przez siebie etui przez cały tydzień, chwaląc się wszystkim, że uszył je sam i, że nikt na pewno nie ma nic tak ładnego.

 

przygotowała: Marta Gzyra